WMS: Wszystkimi sposobami głosić Zbawiciela...

Foto: {[description]}
Przeczytanie artykułu zajmie Ci 3 minuty

WMS: Wszystkimi sposobami głosić Zbawiciela...

Studiując tegoroczne orędzie papieża Benedykta na przeżywany właśnie Tydzień Misyjny, dowiadujemy się na nowo, że „przez współodpowiedzialne uczestnictwo w misji Kościoła, chrześcijanin staje się budowniczym jedności, pokoju i solidarności [...] i współdziała w realizacji zbawczego planu Boga dla całej ludzkości”.

{[description]}

 Pobrzmiewają słowa św. Jakuba, który pisał w swym Liście: „Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? [...] Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: «Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!» - a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała - to na co się to przyda? [...] Wiara bez uczynków jest bezowocna (Jk 2,14-16.20)”. Jeśli wiara, to tym bardziej jej przekazywanie! Innymi słowy: żeby ewangelizacja była skuteczna, musi iść w parze z szeroko rozumianą „wyobraźnią miłosierdzia”. Gdyż „głosząc Ewangelię, Kościół bierze na serio życie ludzkie w pełnym tego słowa znaczeniu (EN, 31)”. Jak mówi papież: „Chodzi o wniesienie swojego osobistego wkładu w poprawę warunków życia ludzi”.

Formacja, oferowana w Wolontariacie Misyjnym „Salvator” ma za zadanie m.in. nauczyć jej adresatów wrażliwości serca w obliczu materialnej lub duchowej nędzy drugiego człowieka; tak, by podczas wyjazdu próbowali głosić Ewangelię nie tylko „słowem i językiem, lecz przede wszystkim czynem i prawdą” (por. 1J 3,18). W przeciwnym razie mogło by się okazać, że są nieautentyczni.

U podstaw założeń, które towarzyszą zaangażowaniu na rzecz misji, stoi zadanie pokazania innym „ludzkiej twarzy Kościoła i samego Pana Boga”. A dokonuje się to najczęściej na zasadzie drobnych, bardzo prostych gestów czy postaw. „Bóg bowiem - jak mawiała Matka Teresa - nie żąda od nas wielkich rzeczy. Lecz byśmy wykonywali małe rzeczy z wielką miłością”. Wówczas jest szansa, że „język Ewangelii”, czyli „język miłości”, z Bożą pomocą, zdoła dotrzeć do serc tych, którym jest ona głoszona.

Ks. Paweł Fiącek SDS


Kilka refleksów tego, jak „język miłości” jest rozumiany i w sposób kreatywny przez wolontariuszy praktykowany, niech ukaże dzisiejsza prezentacja:



... oraz kolejne świadectwo:

    Miejscem mojego pobytu i posługiwania, przez trzy tygodnie tegorocznych wakacji, wraz z innymi Wolontariuszami, był Brasław na Białorusi.
    Jak wyglądała nasza codzienność podczas wyjazdu? Każdy dzień wypełniony był modlitwą. Tą rozmową z Bogiem zaczynaliśmy każdy nowy dzień, codziennie uczestniczyliśmy w Eucharystii, staraliśmy się spotykać na wspólnej modlitwie w ciągu dnia, a także w ten sam sposób go kończyć.
    Spotkanie z Bogiem to jedno, ale podczas wyjazdu każdego dnia spotykaliśmy się z drugim człowiekiem. To było naszym zadaniem.
W pierwszym tygodniu naszego pobytu w Brasławiu pomagaliśmy w rekolekcjach prowadzonych dla dzieci do 14 roku życia. Drugi tydzień rekolekcji skierowany był do młodzieży od 14 roku życia.
 Oprócz pilnowania porządku podczas prowadzonych nauk i konferencji, pomagaliśmy dzieciom i młodzieży w przygotowaniu liturgicznym przed Mszą Świętą, a także organizowaliśmy im czas w ciągu dnia.
Wśród aktywności, jakie prowadziliśmy znalazły się zajęcia ruchowe i sportowe na świeżym powietrzu. Codziennie miała także miejsce nauka pływania na kajakach, gdzie swoją rolę miał Mateusz, dla którego także należą się ogromne oklaski – za profesjonalizm, a także za opanowanie i cierpliwość, ponieważ jego dzień wyglądał zawsze tak samo… kajaki, woda, kajaki, woda, kajaki, woda… z małymi wyjątkami, ale o tym później.   W dodatku zazwyczaj ze swoją grupą (nota bene niezłymi urwisami) musiał radzić sobie sam, więc tym bardziej gratulacje, że temu podołał.
Prowadzone były także zajęcia archeologiczne, nad którymi nadzór miała nasza pani archeolog – Marysia. Przygotowała genialne i profesjonalne zajęcia, dzieciom bardzo się podobały. Zajęcia archeologiczne nie były jedynymi, w których Marysia brała udział. Gdyby nie ona, ja sama nie poradziłabym sobie z pracą z najmłodszymi dziećmi. A składały się na nią zajęcia muzyczno – ruchowe, taneczne dla starszych dziewcząt i plastyczne (pokaz mody papierowej, wyklejanie plasteliną oraz malowanie farbami na szkle). Oprócz tego udało mi się także poprowadzić zajęcia dramowe, których efektem była inscenizacja przygotowana przez starszą młodzież. Jednak bez sugestii kl. Rafała, pomocy Marysi i wsparcia Mateusza, efekt nie byłby taki, jaki był. Do tego doszła także pomoc naszych księży, więc sukces jest zasługą pracy i zaangażowania wielu osób.
Oprócz wymienionych zajęć, koniecznie trzeba wspomnieć o przygotowaniu przez młodzież dekoracyjnych świeczek, nad którym czuwał Mateusz (to jest ten wyjątek od kajaków), a także o tańcach integracyjnych, które prowadził kleryk Rafał. Swoją energią, optymizmem i radością porywał wszystkie dzieci i młodzież (a także nas wolontariuszy) do wspólnej zabawy muzyką i tańcem.
Wśród przygotowanych przez nas aktywności, znalazł się także dwudniowy spływ kajakowy. Pod naszą opiekę trafili najstarsi i najbardziej doświadczeni w pływaniu uczestnicy rekolekcji (wcześniej zahartowani przez Mateusza, a także kl. Rafała, który pomagał naszemu instruktorowi pływania). Wspólnie udało nam się pokonać zaplanowaną trasę, przeżyć spokojnie noc na wyspie, a także wrócić bezpiecznie do domu.
Kończąc, chciałam podziękować tym, z którymi ten czas spędziłam… ubogaciliście mnie, nauczyliście na nowo spojrzeć na moją relację z Bogiem i drugim człowiekiem, a także inaczej spojrzeć na mnie samą. Dziękuję, że mogłam z Wami tam być! – po prostu.

Lena Gonera