WMS: Początek długofalowej misji na Czarnym Lądzie

Foto: {[description]}
Przeczytanie artykułu zajmie Ci 2 minuty

WMS: Początek długofalowej misji na Czarnym Lądzie

Wyjazd do Afryki to długie, czaso- i finanso-chłonne przygotowania, wiele zachodu. A sam pobyt w buszu, wśród tropików, owadów, chorób, niewygód to wielkie ryzyko. Czy warto je podejmować? Dwie wolontariuszki Wolontariatu Misyjnego SALVATOR przekonały się (i chcą też o tym przekonać innych), że tak.

{[description]}

Na zaproszenie Mamy Carol (świeckiej misjonarki, od 12 lat opiekującej się sierotami i dziećmi ulicy w Lusace, w Zambii), Agata i Helena wyjechały, aby jej przez 2,5 miesiąca w tej niezwykłej misji towarzyszyć i pomagać, przez co - jako pionierki - zapoczątkowały współpracę na tym polu, gdyż potrzeby są ogromne. Poniżej można zapoznać się ze świadectwem jednej z Wolontariuszek, zaczerpniętym prosto z pamiętnika.

Wstałyśmy, jak co dzień przed 6 na modlitwy, następnie sprzątanie domu i podwórka, a potem śniadanie. Chwila wolnego … i czas zacząć lekcje. Dziś rozdałam sprawdziany z matematyki grupie moich uczniów. Jestem pod wrażeniem, poradzili sobie świetnie. Dzieciaki z dnia na dzień robią postępy, są aktywni na lekcjach i lubią się uczyć, szczególnie matematyki. Planowo po obiedzie czas wolny dla dzieci i dla nas, ale już w trakcie obiadu mówiły, „gdy zjemy idziemy tańczyć”, no i tak też było. Zajęcia taneczne po obiedzie w ramach sjesty. Tańczymy prawie codziennie, ogranicza nas tylko prąd. Dzieciaki muszą wybrać albo tańce albo film, bo na więcej baterii w laptopie nie starczy. Jeszcze pełni sił po tanecznych wygłupach poszliśmy do buszu na polowanie. Dziś objedliśmy się owocami i złapaliśmy trzy szczury.
 
Przez kilka pierwszych dni nie wierzyłam w to, że jestem tutaj, w Zambii. W kraju tak pięknym, kolorowym, a jednocześnie tak biednym. Teraz wydaje mi się to takie zwyczajne, że tu mieszkam, a każda myśl o powrocie wydaje mi się abstrakcyjna i tak odległa. Już teraz wiem, że zostanie tu cząstka mojego serca. Ludzie są tu pełni energii i radości, uśmiech nie znika im z twarzy- jest ich częścią. Nasze dzieci są cudowne, życie ich nie oszczędzało, a iskierki radości w ich oczach dalej błyszczą, są pełne życia i Bożej radości.

Nie liczą czasu, bo czasu się nie liczy, z czasu się korzysta.
Nie liczą pieniędzy, bo ich nie mają.
Nie martwią się na zapas, bo co ma być to będzie.
Nie marzą o willi z basenem czy o ferrari.
Nie planują wakacji na Karaibach, bo wyjazd do miasta to duża atrakcja.

Oni mają czas. Oni wiedzą, co to wiara, szczęście i radość, i dzielą się tym z innymi. Zarażają uśmiechem, ciepłem, dobrym słowem, miłością. Zarazili i mnie. Miłością do Nich, do Zambii. Dlaczego? Nie wiem, podobno kocha się za nic, nie istnieje żaden powód do miłości.

Agata Krężel, WMS Wrocław

www.wms.sds.pl/misje/zambia-lusaka

Prezentacja video znajduje się tutaj.